Róż? Róż!
Czy róż musi być słodki jak kilogram cukierków?! Zdecydowanie nie! Choć czasem jak widzę dziewczynki wystrojone od stóp do głów w „słodki” róż to faktycznie mnie mdli. Nie mam nic przeciwko- przecież każdy może ubierać dzieci wedle własnego uznania i gustu- ale mnie może się to nie podobać. Ma prawo, w końcu też mam swój gust…
Osobiście bardzo lubię różowy kolor. Zakładam zarówno córce jak i sobie różowy akcent. Moim ulubionym jest pudrowy róż, ale lubię też malinowy odcień. Pudrowy róż jest bardzo uniwersalnym kolorem więc łatwo połączyć go z innymi barwami, natomiast malinowy może być fajnym dodatkiem bądź przełamaniem dość nudnej czy stonowanej stylizacji.
Ponadto nie uważam, że róż zarezerwowany jest tylko dla dziewczynek. Moim zdaniem równie dobrze prezentuje się chłopiec np. w różowej pastelowej koszuli. Chociaż obserwując dzieci w różnych miejscach, placach zabaw, bawialniach to jednak róż przeważa w dziewczęcej garderobie. Mało tego- jeśli dziewczynka ubrana jest na granat, szarości od razu uznawana jest za chłopczyka. I nawet spineczki na główce nic nie dadzą…
Nie tak dawno byłam z Hanią w kawiarni, Hanula była ubrana w granatowe rajtuzki i granatową sukienkę. Podeszła do niej jakaś dziewczynka, a po chwili dołączyła jej mama i mówi: zostaw chłopczyka, widzisz, że się grzecznie bawi! Nie skomentowałam, nie poprawiłam, nie wytłumaczyłam, że to dziewczynka. W sumie w dzisiejszych czasach jest takie „równouprawnienie”, że przecież równie dobrze chłopiec może paradować w sukni… Hahaha ;)
A oto dowód, że róż nie musi być kiczowaty i ociekać słodyczą!
I kilka różowych gadżetów i akcentów z Hanulowego pokoiku: